Drugoplanowi ulubieńcy: Babcia Jedwabińska

Muszę przyznać, że o ile z Jeżycjadą ogólnie czuję się bardzo związana i Borejków naprawdę lubię, to nie mam wśród nich swojego ulubionego bohatera. Jak dla mnie tworzą oni ciekawą i ciepłą rodzinną całość, nigdy jednak nie czułam z kimś z nich więzi. Z jednym małym wyjątkiem, Józinkiem, ale o tym innym razem.

Co ciekawe wśród bohaterów drugoplanowych jest odwrotnie, tutaj mogłabym wymienić nawet kilku, a króluje wśród nich zwłaszcza Marta Jedwabińska, babcia Aurelii, czyli Gieniusi. Tak, jak kiedyś już wspominałam, Dziecko Piątku to moja ulubiona część Jeżycjady, zaraz obok Kalamburki, czyli wniosek z tego taki, że jestem poważnym smutasem ze skłonnością do moralizowania 😀 Wszak obie te części mają w sobie sporo prawd życiowych, wyrosłych na trudnych doświadczeniach osobistych bohaterów.

Marta Jedwabińska to moja osobista kopalnia inspirującej mądrości, jej cytaty mam zaznaczone kolorowymi karteczkami i ołówkiem i systematycznie do nich powracam. Naprawdę kilka razy w życiu mocno mi się przydały. Babcia Aurelii to przykład tego, że proste i jasne zasady są najlepsze. Nie gubimy się w niuansach prawdy i wątpliwości, babcia jednym zdaniem ukierunkowuje kompas życiowy swojej wnuczki, a przy okazji swojego syna, Kondzia, Gburka i pana Bronka. Jej ujmująca pogoda ducha jest dla mnie dużo bardziej przyswajalna niż ta w wydaniu Gabrieli Borejko. Pani Marta nie wypruwa sobie żył, ażeby dogodzić synowi i wnuczce. Kocha i czeka na nich, a gdy przychodzą wita ich z otwartym sercem i zrozumieniem. Uwielbiam jej temperament, zdrowy rozsądek i spostrzegawczość, bo obserwatorem jest naprawdę znakomitym. Czyta w myślach Orelki, jak z otwartej księgi, podobnie z Kondziem. Czasami, gdy ktoś określa kogoś mianem prostej osoby to bywa to interpretowane jako pejoratywne, natomiast pani Jedwabińska to prostota w najlepszym rozumienia tego słowa. Prostota rozumiana, jako jasność umysłu, radość życia i poczucia, że wszystko jest w naszych rękach. Starożytni stoicy zapewne mieliby z nią o czym rozmawiać. A poniżej moje ulubione jej cytaty:

(…) człowiek jest potrzebny innym ludziom, a ci inni są jemu potrzebni.(…) jak się człowiek odgradza od innych – to tak, jakby zniknął. A im więcej ze siebie rozda – tym bardziej żyje.
Źródło: s. 155

– Chcieć to jeszcze mało. Trzeba coś zrobić. (…) Ciągle do ludzi wychodzić. Niczego się nie bać. Najgorsza dla ciebie krzywda będzie, jak się odgrodzisz od innych. Tyle ci powiem.
– Babciu, babciu, co ty mi tu mówisz, ja przecież całe życie wychodzę do ludzi, ja wciąż ręce wyciągam , ja chcę żeby mnie kochali, a oni… nie kochają.
– No to ty ich kochaj, Orelka. Ty ich kochaj. Zobaczysz, jak cię będą potrzebowali. Nie wyciągaj ręki – podawaj rękę. I nie chciej za dużo dla siebie. Nie ten jest bogaty, kto dużo ma, tylko ten, kto dużo daje.

Powiedziała starsza kobieta, mieszkająca sama na wsi Orelce, która ma wielu znajomych. Jednak Pani Marta wcale nie czuje się samotna, ma serdeczne kontakty z sąsiadami, odwiedza ich i w zasadzie ciągle się czymś zajmuje. Ona nie narzeka!

– Ciężko jest stracić matkę, ja to wiem – powiedziała babcia. – A na ciebie za wcześnie to przyszło. Ale co robić, stało się – i teraz musisz sobie poradzić.
– Jak, babciu?
– To się jeszcze okaże. Najlepiej jest człowiekowi wtedy, kiedy nie myśli o sobie.
– Nie o sobie? Więc o kim?
– O tym, kto go najbardziej potrzebuje.
– Mnie nikt nie potrzebuje.
– Nieprawda. Twój tata cię potrzebuje.
– Nieprawda, babciu!
– A ja ci mówię, że tak. On tego sam nie wie. Ale ja to wiem.
– Nie, babciu. Nie potrzebuje. Zostawił mamusię i mnie.
– Bo mu się zdawało, że będzie miał lepiej. A nie ma. Jak się chce zmieniać swoje życie, to nie trzeba zmieniać tego, co jest naokoło, tylko to, co się ma w środku. Rozumiesz?
– Nie bardzo.
– No, to patrz: jak cię boli ząb, a ty pojedziesz nad morze, to czy ząb wtedy przestanie cię boleć?
– Nie.
– A kiedy przestanie?
– Jak go wyleczę.
– No, więc, widzisz. To o to chodzi. […]

To moja ulubiona rozmowa! Powinna ją przyswoić każda osoba zmagająca się z jakimś kryzysem.

Kto się boi, ten krzywo widzi.

Strach odbiera nam możliwość zdroworozsądkowego spojrzenia na sytuację, strach nas blokuje.

Najlepiej jest człowiekowi wtedy, kiedy nie myśli o sobie.

Nie chodzi tu oczywiście o bezgraniczne poświęcanie się, ale fakt, że zamartwianie się swoimi problemami może poskutkować skupieniem się tylko na sobie. Pomoc innym lub efektywna praca skutecznie odwraca naszą uwagę od problemów.

Tak, nie wszyscy dorośli są dorosłymi naprawdę. Najczęściej są to po prostu dzieci, przeniesione w czasie o pewien odcinek.

A tego to nawet nie trzeba tłumaczyć. W psychologii istnieje termin wewnętrznego dziecka, które nie radzi sobie z pewnymi sprawami lub nie umie dorosnąć. Trzeba nad tym popracować 🙂 Żeby w końcu dojrzeć do dorosłości.

Pani Jedwabińska to dla mnie jedna z tych postaci, które niemal z miejsca widzisz oczami wyobraźni. Nie tylko jej wygląd, ale również ruchy, mimikę i sposób mówienia. Jest to postać autentyczna i kompletna, doskonale korespondująca z delikatną Aurelią. A skojarzenie jej z panem Bronkiem to dla mnie fabularny deserek. Ich rozmowa przy stole jest taka urocza!

Środowisko naturalne babci Jedwabińskiej, że tak górnolotnie określę, jest wspaniałym dopełnieniem tej opowieści. Wiejski domek, urokliwe i spokojne Pobiedziska, aura leniwych upalnych wakacji, zapach malin i kwiatów z ogródka, a nawet chleba ze smalcem i świeżego prania! No tylko pozazdrościć Orelce! Dzięki mądrości babci i temu kojącemu miejscu, Aurelia w końcu dochodzi do siebie po śmierci matki, a nawet zyskuje odwagę, by przełamać tamę chłodu z ojcem. Babcia otula jej kruchą psychikę silnymi ramionami, a dla dziecka, które żyło w wiecznej niepewności co do uczuć rodziców, musiało być to przełomowe odkrycie. Doświadcza z jej strony absolutnej akceptacji, bezwarunkowej miłości i dowartościowania, czyli tego, czego każde dziecko potrzebuje do kształtowania swojej stabilnej konstrukcji psychicznej.

W pokoju pełno było księżycowej poświaty i Aurelia odruchowo wystawiła rękę z pierścionkiem, by złapać w kryształ promień księżyca. Było cicho, leciutko drżała niciana firanka, tkana w liście winogron i gwiazdki.
Aha! Ten kwiatek nazywa się maciejka. Miło było przypomnieć to sobie. Maciejka, maciejka. Jak dobrze, że tu przyjechała, jak dobrze, że tu została. Jak dobrze, że ojciec się zgodził. […]

— Oj, tak, tak! – westchnęła [babcia] siadając. Aurelia starała się oddychać równo i głęboko, jakby naprawdę spała. Mamusia w takich przypadkach nie siadała, nie zbliżała się nawet do łóżka, tylko zaglądała z daleka przez drzwi i słuchała oddechu. Ale babcia była naprawdę zupełnie, zupełnie inna. Nie tylko że usiadła – ale siadła na dobre, ciężko i wygodnie, założyła ręce na brzuchu i wzdychała sobie:

— Oj, tak, tak! – Przez zmrużone rzęsy Aurelia widziała, że babcia patrzy sobie w okno, na księżyc, potem zaś przenosi spojrzenie na nią. Szybciutko zacisnęła powieki – i poczuła kojące dotknięcie. Babcia przykrywała jej ramiona skrajem pierzynki. Zaraz potem przesunęła ręką po policzku Aurelii. Duża mocna dłoń na chwilę znieruchomiała, gdy natrafiła na mokre ślady koło ucha. I zaraz podjęła swój ruch. Babcia głaskała wnuczkę po głowie, jednostajnie i spokojnie, i stopniowo Aurelii zaczęły ciążyć zamknięte powieki, ogarnął ją błogi spokój, cisza i pustka.

Czyż to nie jest ujmująca scena?

Babciu Jedwabińska, jesteś wspaniała!

12 uwag do wpisu “Drugoplanowi ulubieńcy: Babcia Jedwabińska

  1. Ja tez uwielbiam Dziecko piątku i babcię Jedwabińską 😀 ten domek na wsi, ogród, kościółek, lato… i zagubiona Aurelia, która znajduje tam bezpieczną przystań 😊 czasem chciałabym uciec od problemów w takie właśnie miejsce…

    Polubione przez 1 osoba

  2. Pięknie napisana recenzja! Też miałam taką babcię Jedwabińską- i kiedy moja Babcia odeszła (miałam wtedy 25 lat), poczułam, że właśnie w tej chwili skończyło mi się dzieciństwo. Ale cieszę się, że trwało ono dzięki mojej Babci tak długo 🙂 zostaję na blogu dłużej, bo tworzysz wspaniałe teksty, które zapadają na długo w zakamarkach pamięci:)

    Polubienie

    1. Dziękuję Ci bardzo! Takie komentarze dodają skrzydeł i aż chce się tworzyć! A co do Babci, zawsze będzie z Tobą, bo jak powiedziała Gizela Kalemba: Mila! Nie płacz! Ludzie odchodzą, ale miłość zostaje. 🙂

      Polubienie

    2. Dziękuję, czasami umykają mi komentarze! 😦 Taka Babcia to skarb, dzięki temu wspomnieniu zawsze będzie z Tobą. Oglądałaś może bajkę Coco? Tam jest takie przesłanie, ze bliscy istnieją dopóki ich pamiętamy i tę pamięć pielęgnujemy. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz